Relacja z ostatniego meczu będzie krótka, bo uważam, że nie ma co dobijać chłopaków. Sytuacja jaka jest każdy widzi. Po dwóch meczach mamy 0 punktów no i najwyższy czas zdobyć jakieś w kolejnym spotkaniu z Olimpią Boruszowice. W przeciwnym wypadku będzie już bardzo nieciekawie.
Co do samego meczu, to tym razem, w przeciwieństwie do ubiegłego tygodnia, gramy coś w pierwszej połowie. Mecz zaczyna się od wzajemnego badania sił. Obie drużyny przyczajone na swoich połowach. Pierwszą groźną sytuację stwarzają sobie goście - wyrzut z autu, gapiostwo w obronie i w sytuacji sam na sam po rękach Biskupa piłka uderza w słupek i wychodzi w pole. Dodać trzeba jeszcze kilka groźnie bitych dośrodkowań z rzutów rożnych i to tyle jeśli chodzi o drużynę Piasta.
My z minuty na minutę się rozkręcamy. Zaczyna się wszystko od dwóch strzałów z dystansu w wykonaniu Pęśkiewicza i Pytlika, niestety, niecelnych. Później mamy dwa strzały głową. Najpierw trochę przypadkowy, ale w gruncie rzeczy bardzo dobry strzał Majchrzaka z trudnością obroniony przez bramkarza, potem już w bardziej typowy sposób. Wrzutka z boku i Klyszcz z kilku metrów głową, ale nie trafia w bramkę.
Warto jeszcze wspomnieć o zablokowanym w ostatniej chwili strzale Pytlika po ładnej akcji Barlika prawą stroną. Wreszcie nasza najlepsza sytuacja. Dobra akcja Pytlika, który wystawia piłkę w sytuacji sam na sam Bajorowi, który uderza obok bramkarza. Piłka trafia w słupek, przetacza się po linii, odbija od drugiego słupka i pada łupem bramkarza. Naprawdę szkoda, zwłaszcza, że dosłownie po minucie przegrywamy już 0:1.
Przypadkowy strzał drużyny Piasta, trochę zamieszania w polu karnym i zawodnik gości pakuje piłkę do bramki. Nasi zawodnicy reklamowali jeszcze zagranie piłki ręką, ale sędzia pozostał niewzruszony. Przerwa i wystarczyło "tylko" zagrać drugą połowę tak jak w spotkaniu z Orłem Miedary.
Niestety, nie udało się, bo w drugiej połowie byliśmy praktycznie tłem dla drużyny gości. Wystarczy wspomnieć, że pierwszy groźny strzał w drugiej połowie oddajemy około 85 minuty. Strzelał Kukuła, a z dobitką nie zdążył Wójcik. I to niestety było wszystko, na co stać było naszą drużynę w drugiej połowie. Goście zdobywają drugą bramkę zaraz na jej początku, a potem konsekwentnie kontrują stwarzając sobie jeszcze 2-3 dobre sytuacje. Wreszcie w ostatniej minucie kolejny nieudany strzał z 16 metrów z kilkumetrowego spalonego wpycha do bramki zawodnik Piasta.
Podsumowania dzisiaj nie będzie, bo po takiej drugiej połowie nie ma chyba nikogo, kto byłby dumny ze swojego występu i "dostałoby się" wszystkim równo, a to nie o to chodzi. Także panowie przemyśleć sobie to spotkanie i obyśmy wreszcie zagrali na poziomie obie połowy.
Nadzieja Bytom - Piast Ożarowice 0:3 (0:1)
Bramki: Kańtoch dwie 33, 64, Puza 92.
Nadzieja: Maciej Biskup - Sebastian Klyszcz, Adam Orzeszek, Michał Zawadzki - Aleksander Barlik (56. Denis Glebowicz), Damian Ciemięga (74. Maciej Chłobuszewski), Robert Mazurkiewicz, Adam Pytlik, Krzysztof Pęśkiewicz (46. Grzegorz Wójcik), Martin Majchrzak - Oskar Bajor (65. Daniel Kukuła).
Piast: Michał Koj - Dawid Kańtoch (90. Michał Góra), Tadeusz Bombik, Marcin Kocot, Łukasz Lubas, Krzysztof Puza (90. Michał Woźniak), Kamil Stuczeń, Dominik Szydło, Adrian Usarek, Łukasz Watoła, Łukasz Przysło (46. Kamil Bienek).
Żółta kartka: Mazurkiewicz.
Sędziowali: Marcin Szwinge (główny), Zygmunt Janoszka, Marcin Kałus (asystenci).
Widzów: około 120.
1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.