Za nami kolejny mecz, w którym spokojnie mogliśmy pokusić się o komplet punktów. Niestety, w sobotę zabrakło wielu ważnych zawodników, a do tego szczęścia. A-klasowe fatum ciągle nad nami wisi. Dodać jeszcze należy, że w końcu na wysokim poziomie mecz prowadzili sędziowie. Więcej w rozwinięciu...
Piękne sierpniowe popołudnie i kolejny mecz na własnym stadionie w wykonaniu naszej drużyny. Przeciwnikiem była drużyna KS Piekary, z której rezerwami mogliśmy się mierzyć w poprzednim sezonie. Niestety, zagraliśmy najgorszy mecz w A-klasie z rywalem, który na tle naszych pozostałych A-klasowych przeciwników, z którymi graliśmy dotychczas prezentował się zdecydowanie najsłabiej.
Mecz zaczynają lepiej goście. Wrzutka z boku, strzał głową obroniony w ładnym stylu przez Wiśniewskiego, a dobitka trafia w słupek, odbija się od naszego obrońcy i wychodzi w na rzut rożny. Kolejna sytuacja, to znowu wrzutka z lewej strony. Wiśnia końcami palców zbija piłkę przed nachodzącym napastnikiem, co powoduje, że ten nie trafia do pustej bramki. Wreszcie trzecia okazja, w zasadzie najgorsza, ale niestety zakończona bramką. Rzut wolny z połowy boiska, daleka wrzutka, niepewne wyjście z bramki Wiśniewskiego i Mazurkiewicz uprzedzając napastnika gości pakuje piłkę do własnej bramki.
My odpowiadamy rzutem wolnym w 45 minucie w wykonaniu Kandziory. Ładny strzał wybił przed siebie bramkarz, z dobitką pośpieszył Majchrzak, ale zamiast decydować się na strzał z 5 metra postanowił odegrać do .... nikogo.
Drugą połowę rozpoczynamy od sytuacji sam na sam Kandziory po błędzie obrony rywali, ale uderzenie Emila mija słupek bramki przeciwnika. Goście odpowiadają dwoma bardzo groźnymi strzałami z dalszej odległości obronionymi przez Wiśniewskiego oraz groźnym rzutem wolnym z 16 metra, gdzie nasz bramkarz sparował piłkę przed siebie i na szczęście z asekuracją zdążyli obrońcy.
Wreszcie najgroźniejsza nasza akcja w tym meczu. Strzał Barlika z dalszej odległości, który jednak trafia w słupek. W ostatniej minucie szansę na rehabilitację miał jeszcze Mazurkiewicz, ale po rzucie rożnym głową nie trafił do bramki. I to byłoby na tyle.
Warto jedynie jeszcze wspomnieć o postawie trójki sędziowskiej. Tyle ostatnio narzekaliśmy na sędziów i o dziwo dzisiaj dostaliśmy trójkę sędziującą bardzo dobrze. Piszę to pomimo naszej porażki oraz tego, że znowu kończyliśmy w 10 (czerwona kartka za 2 żółte dla Klyszcza, w pełni zasłużona). Widać nawet w A-klasie są sędziowie, którzy rozumieją na czym polega ich praca i nie chcą być za wszelką cenę głównymi bohaterami meczów. Brawo.
Co do nas, to cóż, punktów pozostaje szukać w kolejnych meczach. Następna okazja to derby z Rozbarkiem w najbliższą niedzielę.
Nadzieja Bytom - KS Piekary Śląskie 0:1 (0:1)
Bramka: Mazurkiewicz (samobójcza).
Nadzieja: Kamil Wiśniewski - Sebastian Klyszcz, Robert Mazurkiewicz, Michał Zawadzki - Maciej Chłobuszewski (46. Damian Nowak), Grzegorz Wójcik, Damian Ciemięga (56. Aleksander Barlik), Martin Majchrzak, Krzysztof Pęśkiewicz (80. Maciej Biskup), Mateusz Kandziora - Tomasz Prymka.
KS Piekary: Paweł Duda - Janusz Drzisla, Mariusz Janiak, Grzesiu Mazik, Grzesiu Skutela, Janusz Duda, Dawid Maciejok (70. Sebastian Finka), Tomek Szaforz, Marcin Kołba (90. Mateusz Szweda), Maciek Grysko (60. Daniel Jóźwik), Dawid Kowalczyk.
Żółte kartki: Klyszcz - Mazik, Szaforz, Szweda.
Czerwona kartka: Klyszcz w 90. minucie za drugą żółtą.
2
3
