Czarna passa wciąż trwa i na razie nasze nowe boisko nam nie sprzyja. Tym razem Olimpia Boruszowice wywiozła z Karbia komplet punktów. Znowu jednak dała o sobie znać nasza nieskuteczność, a także krzywdzące decyzje sędziego. Relacja w rozwinięciu...
ZDJĘCIA Z MECZU NA FACEBOOKU >>
Kolejny mecz i niestety znowu 0 punktów na naszym koncie. Naszym przeciwnikiem w sobotnim meczu była drużyna Olimpii Boruszowice, którą to dobrze pamiętamy z pojedynków toczonych na B-klasowych boiskach. Sam mecz niestety toczony w stylu, który nawet na B-klasowe areny byłby za słaby.
Zaczynamy obiecująco i pierwsze minuty to nasza przewaga zakończona strzałami Pęśkiewicza i Kandziory, które jednak w dobrym stylu broni bramkarz drużyny gości. Gdy wydawało się, że bramka dla nas jest kwestią czasu, to nastąpiła powtórka z meczu z Piastem Ożarowice. Sytuację sam na sam marnuje Bajor, a po chwili przegrywamy już 0:1. Ćwiczone zagranie drużyny Boruszowic z krótkim rozegraniem rzutu rożnego (nasz kompletny brak myślenia przy tych krótkich rożnych to osobna sprawa) i ni to strzał ni to dośrodkowanie kończy swój lot w siatce. Naprawdę ładny gol.
Chwilę później goście mieli kolejną sytuację. Dogranie z boku pola karnego strzałem z 11 metra kończy, na nasze szczęście niecelnie, zawodnik gości. I to byłoby na tyle jeśli chodzi o pierwszą połowę. Kolejny raz po stracie bramki schodzi z nas powietrze i nie potrafimy się ogarnąć.
Przerwa kilka ostrych słów w szatni i na drugą połowę wychodzimy z zamiarem odwrócenia niekorzystnego rezultatu. Zaczynamy marnując niemal identyczną sytuację jak Boruszowice. No może Pęśkiewicz uderzał nie z 11 a z 15 metra. Tym niemniej taka sytuacja powinna skończyć się golem tym bardziej, że chwilę później mamy kolejną okazję. Tym razem uderzenie z 16 metrów nieco bardziej z boku w wykonaniu Pytlika, ale efekt obu strzałów podobny.
Goście odpowiadają zmarnowaną okazją po niecelnym strzale głową z kilku metrów. Wreszcie rzut rożny dla nas, dokładne dośrodkowanie, zamieszanie w polu karnym i gol, ale niestety sędzia postanowił odgwizdać faul na bramkarzu. Czy słusznie? Naprawdę ciężko powiedzieć. Z perspektywy trybun wydawało się, że to zawodnik z Boruszowic wpadł na swojego bramkarza.
Wątpliwości nie powinno być za to chwilę później, gdy ewidentny faul w środku pola na Pęśkiewiczu kończy się ....drugą żółtą kartką i w konsekwencji czerwoną dla naszego zawodnika. Naprawdę, o ile w całym meczu sędziowanie nie stało na najwyższym poziomie (a sędzia boczny był tak zaaferowany grą, że w 90 minucie przy zmianie dla gości postanowił opuścić boisko, dobrze że udało się go cofnąć ze środka boiska, a nie musieliśmy biec za nim aż do szatni), to ta decyzja była po prostu mocno krzywdząca.
Warto jeszcze wspomnieć o dobrej sytuacji Kandziory, który trafiony wślizgiem w polu karnym przeciwnika wybrał kontynuowanie akcji zamiast po prostu upaść i czekać na gwizdek sędziego, który musiałby podyktować rzut karny. Ostatecznie akcja nie przyniosła rezultatu bramkowego. Chwilę później ma miejsce głupie zachowanie Pękacza, który za wślizg od tyłu otrzymuje bezpośrednio czerwoną kartkę i do końca meczu musimy grać w 9 przeciwko 11. I w zasadzie tak mija pozostały czas gry. Próby z jednej i drugiej strony plus kilka groźnych stałych fragmentów gry w wykonaniu Boruszowic, to wszystko co mogli kibice zobaczyć w tym meczu.
Jeszcze w doliczonym czasie gry była szaleńcza pogoń naszych zawodników z bramkarzem na czele po nieudanie wykonanym rzucie wolnym (prawie wszyscy łącznie z Biskupem zameldowali się wtedy w 16 przeciwnika) zakończona zmarnowaną 100 % sytuacją sam na sam. Wracający Biskup perfekcyjnie to obronił. I to byłoby na tyle, szkoda bo przeciwnik na pewno był dzisiaj w naszym zasięgu.
Co do pozytywów (tak, były dzisiaj takie) to na pewno gra obronna, która pozwoliła przeciwnikom naprawdę na niewiele. 2-3 sytuacje to wszystko, poza uderzeniami z dystansu na co pozwolili nasi obrońcy dzisiaj zawodnikom Olimpii i naprawdę jest to spory progres w stosunku do poprzednich spotkań, gdzie tylko wybitnej nieskuteczności przeciwników zawdzięczaliśmy to, że nie przegrywaliśmy wyżej. Minusem na pewno gra w ofensywie. Nie ma tam jakości, którą przecież zawsze prezentowaliśmy. Miejmy nadzieję, (wszak nazwa zobowiązuje) że w kolejnych spotkaniach będzie coraz lepiej.
Nadzieja Bytom - Olimpia Boruszowice 0:1 (0:1)
Bramka: Handziuk.
Nadzieja: Maciej Biskup - Sebastian Klyszcz (60. Maciej Chłobuszewski), Robert Mazurkiewicz, Michał Zawadzki - Tomasz Prymka, Grzegorz Wójcik, Adam Pytlik, Krzysztof Pęśkiewicz, Mateusz Kandziora (80. Martin Majchrzak) - Aleksander Barlik (60. Tomasz Pękacz), Oskar Bajor.
Olimpia: Marek Kempa - Andrzej Szufla, Andrzej Stiler, Krzysztof Maruszewski, Dawid Handziuk, Jan Motyka, Robert Mizerski (65. Robert Srebro), Mateusz Ziob (25. Mateusz Stolka), Błażej Sobel (80. Łukasz Ziob), Marcin Swat, Janusz Barański.
Żółte kartki: Kandziora, Klyszcz, Pęśkiewicz - B. Sobel.
Czerwone kartki: Pęśkiewicz za drugą żółtą, Pękacz za faul.
Widzów: około 70.
2
3
