Bohaterem dzisiejszego meczu niestety nie został zawodnik Nadziei, ani gospodarzy z Piekar Śląskich. Prym na boisku wiedli bowiem sędziowie, którzy błysnęli umiejętnościami w tym fachu. Relacja w rozwinięciu...
Po dobrej inauguracji sezonu z Unią Strzybnica znów przyszło nam rywalizować z zupełnie nieznanym zespołem. Tym razem udaliśmy się do Piekar Śląskich, gdzie podejmowały nas rezerwy tamtejszego KS-u.
Beniaminek ten w ubiegłą środę zremisował na bardzo trudnym terenie w Połomii 1:1. Świadczyło to o tym, że nie będziemy mieli do czynienia z chłopcami do bicia. Na miejscu okazało się, że drużyna prowadzona przez Adriana Szastoka w głównej mierze stworzona jest z młodych graczy.
Tuż po rozpoczęciu gry groźnie zrobiło się pod bramką Piotra Surusa. Potem to jednak Nadzieja dyktowała warunki na boisku. Dłużej utrzymywaliśmy się przy piłce, ale niewiele z tego wynikało. Gdy już stwarzaliśmy poważne zagrożenie, to... do akcji wkraczali sędziowie.
Tak było przy pchnięciu naszego zawodnika w polu karnym, a także kilku innych sytuacjach na połowie rywala (nagminne ignorowanie zagrań ręką, dyktowanie rzutów z autu na korzyść KS-u). W pewnym momencie Jakub Jeżycki otrzymał podanie ze środka od Roberta Czykiela, już urywał się obrońcy na czystą pozycję po czym... został wycięty równo z trawą. Arbiter ukarał defensora gospodarzy jedynie żółtą kartką.
Należy jednak zauważyć, że w ostatnim kwadransie pierwszej połowy to piłkarze z Piekar Śląskich przejęli inicjatywę. Kilka razy groźnie zrobiło się w polu karnym, ale za każdym razem szczęście było po naszej stronie. Ostatecznie na przerwę obie ekipy schodziły bez zmian.
Druga połowa przez większość czasu toczyła się pod nasze dyktando. Znów gdy udało się z wielkim trudem wypracować świetną okazję, to sprawy w swoje ręce brał pan sędzia. Po raz pierwszy ośmieszył się, gdy wychodzący na czystą pozycję Daniel Kukuła został wycięty równo z trawą. Decyzja sędziego? Faul, ale brak czerwonej kartki dla przeciwnika, który w taki sam sposób powstrzymał w pierwszej połowie Jeżyckiego.
Największe zamęty siały nasze stałe fragmenty gry, po których kilka razy świetnie w powietrzu odnajdował się Adam Orzeszek. Na nasze nieszczęście za każdym razem pudłował. Raz świetną interwencją po strzale Jeżyckiego popisał się golkiper gospodarzy. Mecz pewnie byśmy wygrali w samej końcówce, ale... znów obudził się pan sędzia.
Jeżycki świetnie znalazł się w polu karnym, minął bramkarza, a następnie został przez niego ewidentnie powalony na ziemię. Pan arbiter jednak przepisów uczył się gdzieś indziej i odgwizdał faul na golkiperze. Warto tutaj dodać, że swoją nieporadność nadrabiał rozdawaniem żółtych kartoników naszym graczom na lewo i prawo.
Ktoś może powiedzieć, że Nadzieja nie wygrała i zwala wszystko na sędziego. Trzeba przyznać, że dziś zagraliśmy poniżej oczekiwań, ale jeżeli ktoś za każdym razem bezprawnie zatrzymuje nasze idealne okazje, to jak mamy trafić do siatki? Szkoda, że dzisiaj wciąż można prowadzić jednostronnie mecze, a po ostatnim gwizdku przepraszać za swoje decyzje. Przeprosinami nikt nam punktów nie odda.
Teraz przed nami mecz u siebie z Iskrą Lasowice. Trzeba maksymalnie się zmotywować i pokazać, że mecz w Piekarach Śląskich był wypadkiem przy pracy. Nawet jeden punkt należy szanować, a dziś dał on nam pozycję wicelidera po dwóch kolejkach.
KS II Piekary - Nadzieja Bytom 0:0
KS: Aleksander Postek - Marcin Kołba, Adam Łata, Mateusz Górniak (62. Wojciech Grabowski), Dariusz Szastok, Dawid Stokłosa (46. Mateusz Krawiec), Daniel Urbańczyk, Mateusz Korona, Sebastian Finka, Denis Warczok (90. Łukasz Halupczok), Maciej Grysko.
Nadzieja: Piotr Surus - Patryk Wojaczek, Adam Orzeszek, Jarosław Szczerba - Adrian Domin, Bartłomiej Barański, Robert Czykiel (53. Michał Zawadzki), Robert Mazurkiewicz, Artur Gabrysz - Jakub Jeżycki, Tomasz Krawczyk (6. Daniel Kukuła, 68. Grzegorz Wójcik).
Żółte kartki: Łata - Czykiel, Orzeszek, Krawczyk.
Sędziowali: Dariusz Śliwka (główny), Jacek Hulak i Piotr Smaczny (asystenci).
Widzów: 60.